Infolinia

Aktualności

18/07/2017
/

Mała czarna ZAWSZE MODNA

ATLAS Wywiad z M. Scisło prezesem SARP

 

Znalazł dla nas czas mimo napiętego grafiku i wyjazdów, choć podczas rozmowy telefon i tak prawie nie przestawał dzwonić. Mariusz Ścisło kalendarz ma wypełniony po brzegi już od pięciu lat – odkąd pełni funkcję prezesa Stowarzyszenia Architektów Polskich (SARP). Korzystając z (względnie) wolnej chwili, zapytaliśmy go o działalność SARP, pracę architekta i panującą obecnie modę w budownictwie.

 

Mógłby Pan opowiedzieć o stowarzyszeniu i przybliżyć jego działalność naszym czytelnikom? Szczególnie tym, którzy pierwszy raz słyszą o SARP.
MARIUSZ ŚCISŁO:
W tym roku będziemy obchodzili 140-lecie powstania organizacji stowarzyszającej architektów, zarejestrowanej później w wolnej Polsce w okresie przedwojennym jako Stowarzyszenie Architektów SARP, które istnieje do dzisiaj. Stowarzyszenie miało i ma za cel przede wszystkim promocję polskiej architektury, regulację organizacji konkursów architektonicznych i dbałość o uczciwe przeprowadzanie tych konkursów. Zależy nam też na promowaniu etyki w zawodzie architekta. Te działalności do dzisiaj są flagową aktywnością stowarzyszenia. SARP reprezentuje środowisko polskich architektów, również tych młodych – absolwentów, którzy dopiero wchodzą w zawód. Organizujemy konkursy, wystawy lub warsztaty kierowane do młodzieży, dzięki którym młode talenty mogą zaistnieć. Promujemy polską architekturę przez wskazywanie dobrych przykładów, czyli coroczne nominacje na najlepsze obiekty roku. Nagradzamy również osobistości architektoniczne w ramach Honorowej Nagrody SARP. Przyznajemy wyróżnienia osobom ze świata mediów, kultury, organizacji pozarządowych, które przyczyniły się do promocji architektury. W ostatnich latach byli to np. Andrzej Wajda i Krystyna Zachwatowicz, Krzysztof i Elżbieta Pendereccy. Stowarzyszenie również czynnie udziela się w pracach związanych z kształtowaniem prawa w dziedzinie budownictwa, architektury i planowania przestrzennego. Opiniuje akty prawne, organizuje konferencje, wystawy i wykłady w dziedzinie ochrony dziedzictwa narodowego, kształtowania miast, dbałości o jakość przestrzeni publicznej.

Jak wygląda dzień pracy architekta? A może jest jakiś niezwykły dzień, który zapadł Panu w pamięć? Ten, w którym się czuje tego „ducha architektury”.
MŚ:
Powiem o pewnym przykładzie życia architekta. Architekt wstaje, otrzymuje informacje, że właśnie dostał nowe zlecenie, drugi telefon, że jego praca, nad którą spędził ostatnie czterdzieści nocy, została nagrodzona w konkursie, i trzeci telefon, że należności, które od pół roku były oczekiwanie, właśnie wpłynęły na konto (śmiech) – pełnia szczęścia chciałoby się rzec… To jest „sen architekta”. A rzeczywistość jest taka, że praca architekta w coraz większym stopniu obejmuje tematy związane z prawem – regulacjami prawnymi, wypełnianiem przepisów, odpowiadaniem na różne pisma (zarzuty, uwagi dotyczące projektu), które czasem z projektowaniem niewiele mają wspólnego. Czasu na pracę twórczą pozostaje niewiele przy olbrzymim nakładzie spraw związanych z administracją i pilnowaniem rzemiosła budowlanego, gdzie niezbędne jest mnóstwo informacji towarzyszących projektowi. Praca architekta to nie 8 godzin etatu – to fikcja. Jeżeli chce się dobrze pracować – a to jest praca również twórcza – nie ma nigdy momentu, kiedy jest powiedziane, że praca jest zakończona, a efekt osiągnięty. Zawsze można zrobić coś jeszcze inaczej, lepiej. A czas, środki finansowe, jakie są przeznaczone na tę właśnie część pracy, w Polsce są sześciokrotnie niższe niż np. w Niemczech. Praca architekta jest też związana z dostępem do oprzyrządowania. W tej chwili nikt nie pracuje poza komputerem, jesteśmy związani z narzędziem, jakim jest sprzęt i programy. A jesteśmy także w przededniu rewolucji, takiej, jaką było przejście z deski kreślarskiej na ekran monitora – jest nią wejście w projektowanie w systemie BIM, czyli Building Information Modeling.

Z czego architekci najczęściej czerpią inspiracje do swoich projektów?
MŚ:
„Inspiracja” to niedobre słowo, którego w swojej firmie zakazuję używać. (śmiech) Przy obecnym dostępie do Internetu praktyką młodzieży jest poszukiwanie inspiracji i realizowanie na zasadzie kopiuj/ wklej – to im zostaje i jest zalążkiem do plagiatu. Myślę, że pierwsze, co powinno służyć znajdowaniu inspiracji, to pewne intelektualne przeżycie tematu i znalezienie kontekstu otoczenia projektowanego obiektu. Podjęcie decyzji, czy rozwijamy się w harmonii czy chcemy mieć za wszelką cenę coś efektownego, modnego, taki budynek–ikonę. Wyobraźcie sobie miasta z samymi ikonami, to byłoby szaleństwo Dubaju (śmiech) – mało ma wspólnego z naszą kulturą. Aczkolwiek połączenie tego zrównoważonego rozwoju budownictwa i architektury, gdzie obiekty są zharmonizowane, dobrze wpasowane w otoczenie i jednocześnie mogą stanowić pewną ikonę, jest czymś, o czym dzisiaj marzymy. Inspiracja powinna wypływać z kontekstu i myślenia.

A zgodzi się Pan z satyrycznym podejściem do tematu, że inspirację twórca czerpie z budżetu inwestora? Czy w tym przypadku jest to właściwe stwierdzenie?
MŚ:
(śmiech) To znaczy… inaczej – to są ramy inspiracji.

Jakie obecnie panują trendy w polskiej architekturze i co na nie wpływa?
MŚ: Architekt to jest, jak ja to określam, zawód „profesjonalnych dyletantów”, którzy w swym profesjonalizmie muszą umieć rozmawiać ze wszystkimi środowiskami, dla których tworzona jest przestrzeń i obiekty. Kształtujemy otoczenie, w którym ludzie mają żyć, dobrze się czuć, a to wymaga zrównoważonej architektury. Ostatni okres w budownictwie i architekturze był bardzo udany. Jednym z elementów, który na to wpłynął, był duży program dofinansowania ze środków unijnych. Można było poza infrastrukturą techniczną przeprowadzić inwestycje (muzea, filharmonie), które w dziedzinie kultury i sztuki są osiągnięciami na poziomie co najmniej europejskim. Jednocześnie polscy projektanci prezentują nieco odmienne podejście niż stararchitekci w krajach daleko- czy bliskowschodnich. Myślę, że ten kierunek pojmowania pewnej wspólnoty w architekturze wyższej – myślenie o budowaniu w takich kategoriach jak Skandynawowie, Szwajcarzy, Hiszpanie czy Holendrzy – jest nam bliższy niż fascynacja obiektami, które mają z założenia być ikonami architektury. Jesteśmy średnim państwem, dynamicznie rozwijającym się, z pewną wrażliwością na kontynuację dziedzictwa. Jednocześnie musimy pogodzić się z ograniczeniami wynikającymi z mniejszego zaplecza finansowego. Obecnie jako specyfikę polskiej architektury wskazałbym trendy takie jak umiar, harmonia i dobry detal.

Co kryje się pod określeniem „nowoczesne wnętrze”? Czym musi się cechować wnętrze/budynek, aby mogło zostać określone mianem nowoczesnego?
MŚ:
Każda epoka daje projektantowi nowe możliwości techniczne. Zaawansowane technologie materiałów i ich praca, programy komputerowe, kształtowanie przestrzeni w sposób niewyobrażalny i łatwiejszy, niż można było pomyśleć, mając do dyspozycji tylko ołówek, ekierkę i liczydło – to są elementy, które towarzyszą kreowaniu architektury. Czasami irracjonalnej, czasami efekciarskiej, a czasami pięknej w swojej harmonii z ukrytą matematyką, logiką, z wykorzystaniem struktury pracy materiału. Jesteśmy jednak spadkobiercami idei Loosa (teoretyk architektury z przełomu XIX i XX wieku) mówiącej „im mniej, tym lepiej”, która była reakcją na przesyt detalu i ozdób. Mamy teraz inne formy przekazu, w związku z tym architektura, która gra takimi samymi dźwiękami jak współczesna muzyka czy malarstwo – można to określić jako nowoczesna, współczesna architektura.

Co Pan sądzi o rozwiązaniach systemowych oraz o roli producenta? Jaki to ma wpływ na pracę architekta?
MŚ:
Jeżeli materiał, który możemy zastosować, spełnia oczekiwania, czyli daje możliwość operowania fakturą, kolorem, właściwościami technicznymi, to chętnie na nim pracujemy. Wielokrotnie już wspominałem o moich różnych spotkaniach z ATLASEM na przestrzeni kilkudziesięciu lat – wasze produkty zaskakiwały i zaskakują. Udowadniacie, że polski produkt może być odpowiednikiem jakości światowej i z powodzeniem konkurować z najlepszymi markami, które w tej dziedzinie przodowały od wielu lat. Tak się dzieje zarówno w systemach izolacyjnych, jak i elewacyjnych, a ostatnie Wasze materiały i technologie są poszerzeniem gamy produktów, których możemy używać jako architekci. (Bierze do ręki jedną z części Vademecum) Na przykład ta elewacja „efekt kamienia” – jest przepiękna! Trudno uwierzyć, że to jest tynk.

Na jednym z naszych ostatnich spotkań prezentowaliśmy możliwości nowego ATLAS ETICS Plus – systemu o zwiększonej wytrzymałości i udarności. Widział Pan testy ekstremalne, jakim poddawana jest elewacja. Jakieś wnioski się nasunęły?
MŚ:
Uważam, że tam, gdzie mamy do czynienia z zasięgiem dłoni ludzkiej, grafficiarza i dostępem do przestrzeni publicznej, powinniśmy starać się stosować materiały trwałe i odporne na czynniki zewnętrzne. Każda przestrzeń jest jednak inna i wymaga innych rozwiązań. Bardzo dobrze, że pojawiają się takie produkty, które mogą dawać większą swobodę projektantowi w użyciu. Są takie miejsca, które przechodzą od przestrzeni publicznej do przestrzeni prywatnej o dużym natężeniu użytkowania – i w takich miejscach tego produktu brakowało.

Na jakie kolory elewacyjne stawiają architekci? Jakie są obecne trendy?
MŚ:
Wszystko zależy od mody. Ostatnie dwa, trzy lata zaowocowały tym, że pojawiło się mnóstwo obiektów w tonacji biało-szarej. Była to pewna reakcja na pastelozę poprzednich lat. Dzisiaj znudzenie tą klasyką powoduje, że szukamy czegoś więcej.

Szarość, kolory popielate zastąpił grafit wchodzący w czarny. Jak taka kolorystyka sprawdza się w naszym klimacie?
MŚ:
Elewacja czarna w lecie w Polsce osiąga temperaturę 80-90˚C. Nie znam materiału, który wytrzymuje w dłuższym okresie takie działanie. W zimie z kolei -20˚C. Trzeba umiejętnie stosować materiały, biorąc pod uwagę właściwości podłoża. Większa dowolność jest oczywiście we wnętrzu. Mieliśmy okres czarny, teraz wchodzimy w biały, a także zieleń – prawdziwą i sztuczną. To są trendy, które później będą definiowały czas, w którym powstał dany obiekt. Obiekty, które były 30 lat temu modne, dziś poddawane są modernizacji – ulegają zmianie, bo muszą odpowiadać obecnym trendom.

W takim razie co Pan sądzi o intensywnych kolorach na elewacjach? Stosować czy nie?
MŚ:
Mała czarna zawsze jest modna (śmiech)… Dobrze, że jest możliwość użycia intensywnych kolorów. Mieliśmy po okresie szarości fascynację kolorem, jaskrawością i to przy okazji modernizacji zaowocowało pastelozą w całym kraju. Wszyscy chcieli używać czegoś jasnego, radosnego, kolorowego, a efekt mamy taki, jaki mamy – połączenia źle dobranych kolorów, jaskrawości w olbrzymiej masie. Nie była to szczęśliwa propozycja dla harmonii i jakości przestrzeni publicznej. Natomiast użycie koloru przez utalentowanego artystę może przynieść fantastyczne efekty. Wszystko zależy od talentu.

Rok temu ATLAS powołał zespół wsparcia specjalnie dedykowany architektom i projektantom. Jak ocenia Pan naszą współpracę przez ten czas?
MŚ:
Bardzo sobie cenę współpracę z ATLASEM. Chcielibyśmy ją wzmacniać i pokazywać, że polska firma ma światowej jakości produkt i że wspieramy i promujemy was. Po pierwsze, mamy do wyboru całą gamę produktów, a po drugie, kojarzymy konkretną twarz ich przedstawiciela i mamy z nim bezpośredni kontakt, co jest cenne. Jeżeli pojawia się problem z wyrobem, muszę sprawdzić parametry techniczne, piszę e-maila, wybieram numer i dzwonię z pytaniem. Na przykład do Waszego znakomitego specjalisty Mariusza Gareckiego* – bardzo cenię sobie jego wiedzę.

Mija pierwszy rok naszej współpracy. Jak Pan ocenia ten czas w relacjach między naszymi podmiotami?
MŚ:
Jestem bardzo zadowolony, że nasza współpraca wróciła do formy i ATLAS znowu jest kojarzony z produktem, który może być stosowany w najbardziej prestiżowych inwestycjach. Fakt, że jest to polska marka, jest dodatkowym walorem. Bardzo cenię naszą współpracę zarówno w działalności SARP-owskiej, jak i we wspieraniu młodych architektów, którzy mogą jako pierwsze spotkanie z produktem mieć logo ATLASA w swoich karierach. Uważam, że współpraca między środowiskiem architektów i producentem przynosi obustronne korzyści.

*Mariusz Garecki – Dyrektor ds. Rozwoju Produktów i Szkoleń ATLAS